Jan Matejko w Luwrze,
"Figures du Fou" , "Oblicze szaleńca"
To z pewnością wyjątkowe wyróżnienie dla polskiej sztuki na arenie międzynarodowej. Dzieło to przedstawia nadwornego błazna na dworze Zygmunta Starego pogrążonego w zadumie podczas balu na Wawelu po utracie Smoleńska.
Wszyscy są szaleni na wystawie w Luwrze, te tak dobrze dobrane dzieła pozwalają się zanurzyć w historii szaleństwa i jego reprezentacji od średniowiecza po romantyzm.
W okresie średniowiecza błazen był postacią stworzoną do rozrywki, nie był postacią chorą psychicznie, jak będzie w innym okresie. Celem tej postaci było rozśmieszanie i zabawianiem publiczności.
Szaleniec wdziera się do naszego życia, jest on z jednej strony fascynujący, a z drugiej strony intrygujący i wywrotny.
Pewne jest, że ta "szalona "wystawa kwestionuje wszechobecność szaleńców w sztuce i kulturze. Błazen gra kluczowa role w świecie pełnym wybryków, gdzie pojawiają się wymiary erotyczne, tragiczne, a nawet brutalne. Ten przedziwny błazen jest zdolny do tego, co jest najlepsze i najgorsze w człowieczeństwie.
Ten sam, który jednocześnie bawi, rozśmiesza, ostrzega, potępia, może również krytykować.
Szaleniec jest momentami tragiczny, ale i paradoksalny, wykorzystuje on swoja sztukę często do ostrzegania, potępiania świata w którym się obraca. Ten dziwny szaleniec łamie zasady przyzwoitości społeczeństwa, uwypukla często ich ekscesy i wady.
Postać szaleńca może przybierać różne formy, to ktoś kto odrzuca boga, kto zachęca do namiętności, czyli ten jak twierdzą pewne elity, który może doprowadzić do zagłady i upadku ludzkości.
Postać szaleńca zanika w okresie oświecenia, aby powrócić w sztuce romantyzmu, w XIX wieku. Narodziny psychoanalizy, szpitali psychiatrycznych, eksperymenty z dziwacznością i nieświadomością przywróciły postać szaleńca do życia.
Rola jego zmienia się, nie jest już publiczną rozrywką, lecz staje się torturowaną jednostką, stojącą w obliczu specjalistów, oceniających jego szaleństwo.
Wystawa zmusza do refleksji, co jest szaleństwem, a co nim nie jest.